Wydarzyło się to pod koniec 2019 roku. Ze względu na pandemie nie pora była ujawniać. Zresztą na takie sprawy, czas nigdy nie jest dobry.
Przekazuje do powszechnej wiadomości, po ponad roku, na przełomie 2020/21 r. jak mnie leczono w Perle Bałtyku w Kołobrzegu, bo potem nie będzie komu, tego zrobić.
Gdy jechałem do sanatorium nie wiedziałem ze NFZ nie płaci z góry za każdego kuracjusza, lecz rozliczane jest dopiero z wykonania leczenia rehabilitacyjnego. Czyli jak go sanatorium nie wykona, bo np. z jakiegoś powodu należy leczenie przerwać, to musi się tłumacyć i ewentualnie może być finansowa strata... Nie wiadomo jak NFZ przyjmie tłumaczenia... No wiec szkodzi, nie szkodzi, zrobić warto...
Wobec braku wiary w wymiar sprawiedliwości, nie uruchamiam na razie żadnego postepowania, zresztą i tak wyroki nie naprawią tego, co mi zrobiono. Jeśli jakieś władze uznają za zasadne uruchomienie postępowania z urzędu, to tak uczynią, ja za tym chodzić nie będę. Nie mam na to siły, a czasu mi szkoda, tym bardziej że chyba wiele mi go już nie zostało...
W maju 2020 miała być otwierana wystawy prac mojej matki w galerii Hauser & Wirth w N. Yorku. Przygotowania trwały wiele miesięcy. Do wernisażu jednak nie doszło z powodu pandemii...
Zimą nie było jeszcze żadnych informacji o zagrożeniu coronawirusem. Wobec wiosennych planów wyjazdowych, chciałem być w lepszej formie. Ucieszyło mnie przyznanie przez NFZ, na zimie 2019 pobytu w sanatorium w Kołobrzegu.
Wcześniej pobyty w sanatoriach nad morzem w Świnoujściu czy w Sopocie, skutecznie stawiały mnie na nogi.
Po zatruciu przed laty, środkiem na tępienie moli, mam chore płuca i znaczną niewydolność oddechową, ale jakoś z tym funkcjonowałem... Kiedyś relacjonowałem jak do tego doszło .
W każdym razie wierzyłem że po sanatorium, lecąc do USA, będę w lepszej formie...
Pobyt w sanatorium rozpoczyna się zwyczajowo od podpisania dokumentów stawiających kuracjusza do pionu. Ma on obowiązek być na wszelkich zabiegach i nie opuszczać sanatorium do końca turnusu.
Plan zabiegów jest upchany. Kuracjusz, bez wytchnienia biega od jednego do drugiego. Między piętrami budynku.... W Perle Bałtyku z pięciu wind, tylko trzy były czynne. Ludzie kłębili się w kolejkach.
Biegając między salami ćwiczeń, jeżdżąc windami załadowanymi, jak konserwy sardynkami, szybko zacząłem prychać kichać i mieć podwyższoną temperaturę.
Przy rozedmie i chorobie obturacyjnej, jest bezwzględnie koniecznym, unikanie zaziębień. Tym bardziej zapalenia płuc. Są poważnym zagrożeniem. Jeśli już dojdzie do infekcji, powinna być natychmiast i intensywnie leczona.
Żle się czułem, pojawiły się dreszcze, miałem gorączkę. Pielęgniarka zalecała wstrzymanie zabiegów, pozostanie w łóżku i odwiedzenie lekarza.. ..
Lekarz jednak już następnego dnia zalecił ich kontynuowanie. Twierdził że to tylko stan podgorączkowy... ( 37,3-38,1 C ). Nalegał by wykorzystać pobyt, bo następne skierowanie będę mieć nie wcześniej niż za rok.
Nieszczęśliwie w piątek wieczorem pękł mi most i trzeba czekać do poniedziałku na otwarcie jakiegoś prywatnego gabinetu dentystycznego.
W Kołobrzegu niema ani publicznej, ani prywatnej całodobowej opieki stomatologicznej.
W międzyczasie okoliczne implanty rozchwiały się i w efekcie straciłem dodatkowo kilka zębów......
Nie to jednak było najgorszym, co mnie spotkało...
Po kilku dniach ponownie zacząłem mieć gorączkę ( 37,3 C -37,9 C ). Znowu zalecono mi kontynuowanie zabiegów, bo może to od usuniętego mostka (sic: te dreszcze i katar to też typowe objawy stomatologiczne )...
Zresztą nowoczesne termometry półprzewodnikowe – przekonywał lekarz – są mało dokładne, więc niema co przywiązywać wagi do ich wskazań ... Gdy prosiłem o klasyczny termometr rtęciowy, to okazało się że takich już nie mają... Oczywiście do głowy mu nie wpadło, zlecenie wykonania RTG płuc...
Poza paracetamolem, żadnego leczenia nie otrzymałem. Byłem za to wysyłany na basen, na bieżnie i na sale gimnastyczną....
Z trudem chodziłem na zajęcia, a na karcie zabiegów, dwa ostatnie zostały podpisane na moją prośbę, przez fizjoterapeutę, mimo iż nie brałem już w nich udziału.
Do Kołobrzegu na koniec, przyjechała moja żona, by zabrać i mnie i samochód, bo sam nie dałbym rady jechać do Warszawy. Następnego dnia po powrocie z sanatoriom, lekarz zapisał mi antybiotyk.
Ponieważ po tygodniu nadal kasłałem zrobiłem badanie RTG. Oczywiście widoczne zrosty sugerują przebyte zapalenia płuc.
Tych którzy to rozumieją informuje, iż kilka miesięcy przed pobytem w sanatorium parametr FEV1 funkcjonowania moich płuc wynosił 1,019 litra. Jest to b. mało. Kilka miesięcy po sanatorium ten parametr jeszcze zmalał i wynosi tylko 0,78 litra. Nastąpił spadek o ok. 25%.
Do sanatorium jechałem leczyć rozedmę. W czasie pobytu, doszło do infekcji oddechowej. Za zabiegi rehabilitacyjne prowadzone wtedy gdy powinno się leczyć zapalenie płuc, sanatorium zyskało od NFZ kilkaset złotych... Ja straciłem sporo własnego życia.........
Obecnie, prawie na stałe podłączony jestem do koncentratora tlenu i nie mam szans na powrót do normalnego funkcjonowania.
Ze względu na wiek i stan zdrowia, raczej w grę nie wchodzi, w moim wypadku, transplantacja płuc.
Tyle o doświadczeniach z Perły Bałtyku w Kołobrzegu. Zobaczymy czy ktoś "z urzędu" zajmie się tą sprawą.
Informuje ze bez formalnego wnoszenia skargi, o tym co mnie spotkało, powiadomiłem sekretariat Rzecznika Praw Pacjenta i sekretariat Prezesa NFZ.
NFZ nakłada karę na sanatorium
Otrzymałem z NFZ pismo informujące o ukaraniu sanatorium Perła Bałtyku i potwierdzające błędy popełnione przy moim leczeniu.
Pismo przekazuje do publicznej wiadomości.
To przestroga co moze stać się w sanatorium i czym grozi bezkrytyczne ufnie zaleceniom lekarza.
No ale z drugiej strony, przy przyjmowaniu do sanatorium, kazano podpisywać że zapoznałem się z dokumentem grożący obciązeniem mnie kosztami pobytu, gdybym nie chodził na ćwiczenia ...
Kara nałożona na sanatorioum jest oczywiscie niewspółmierna wobec skutków tego co stało się z moim zdrowiem. Nie zregeneruje mi płuc, a jedynym ratunkiem dla mnie, może okazać się ich przeszczep.
NFZ prostuje moje przekonanie iż nie wykonanie kompletu zabiegów zaordynowanych w sanatorium, powoduje brak zapłaty za leczenie. Rzeczywiście sanatorium może wyjaśniać nie zakończenie leczenia, stanem zdrowia pacjenta. Wymaga to jednak akceptacji tych wyjaśnień, a ostateczna decyzja zależeć będzie od NFZ...
Rzecznika Praw Pacjenta stwierdza naruszenie prawa
Otrzymałem z biura RPP pismo o stwierdzeniu naruszenia prawa do opieki zdroweotnej.
Pismo przekazuje do publicznej wiadomości, za zgodą Rzecznika.
--------------------
Oczywiście powyższe dokumenty niczego to nie wnoszą, jesli chodzi o moje zdrowie.
Konsekwencją jest przeszczep płuc.
powrótFotografie, jako ilustracja wspomnień: Miejsca, które odwiedziłem, podróże, oraz ja niegdyś i z czasów współczesnych.