„Według relacji kolegów Edward Rydz często malował pejzaże z natury. Jego najbardziej kontrowersyjną pracą z okresu brzeżańskiego okazał się fresk w miejscowym kościele.... ...Rydz malował obraz na wysokim rusztowaniu zasłonięty specjalną kotarą. Gdy w końcu odsłonięto dzieło, widzom ukazało się malowidło, które było zaprzeczeniem tradycyjnej wizji postaci Matki Boskiej, jaką wierni w Brzeżanach znali z popularnych obrazków rozdawanych na odpustach. Obraz przedstawiał śliczną dziewczynę o kasztanowych włosach z Dzieciątkiem Jezus na rękach. Podobno miał to być wręcz portret Wandy Weichmanówny, w której Rydz się podkochiwał. Plotka szybko obiegła całe miasteczko. Pod jej wpływem proboszcz, nie wnikając w szczegóły, polecił zamalować obraz wapnem w obawie przed zgorszeniem....."
https://gazetalubuska.pl/moje-kresy-upadek-rydza-smiglego/ar/7878802
Wanda była moją ciotką, lub raczej starszą kuzynką matki, Erny Rosenstein. Ostatnie lata życia spędziła z nami. Jej wcześniejsze losy znam z opowieści rodzinnych,
więc trochę o niej no i o związku z Rydzem Śmigłym z początków XX w. ...Związek nigdy nie został sformalizowany. Mimo to pozostał nie tylko we wspomnieniu obojga, bo ponoć jakiś kontakt utrzymywali przez lata....
Wanda urodziła się w Brzeżanach.. Znajomość i zauroczenie kilka lat starszym kolegą to czas jej gimnazjum. On studiował na Akademii Sztuk Pięknych. Mimo wzajemnej miłości, związku nie zaakceptowali rodzice Wandy. Edward był ubogim chłopcem, ale nie to było zasadniczą przeszkodą.
Pytany, kim jest i co zamierza, późniejszy Marszałek oświadczył ze chce być malarzem i że jest działaczem niepodległościowym. Zapytany, co uczyni, jeśli Polska nie odzyska niepodległości, powiedział że „ palnie sobie w łeb ...."
To oczywiście starczyło by przekonać ojca Wandy, że w takiej sytuacji nie powinien myśleć o zakładaniu rodziny....
Wanda po kilku latach, czy to z własnej woli czy pod wpływem rodziny, wyszła za mąż za kogoś innego...
W czasie okupacji hitlerowskiej Wanda, by unikać tych, którzy mogliby ja rozpoznać uciekła do Warszawy.
Ukrywała się na aryjskich papierach, jako Wanda Jakubowska..... Pozostała już przy tym nazwisku do końca życia nie wracając ani do rodowego nazwiska Weicheman , ani do nazwiska po mężu...
Jej córkę i męża zamordowano w czasie wojny.
Moja matka w czasie wojny straciła rodziców, Wanda córkę.. Po wojnie, obie zamieszkały razem w Krakowie.
W kamienicy przy ul. Krasińskiego w pokoju czy dwóch, w mieszkaniu zajmowanym przez kilku malarzy....
Matka, po jakim czasie odnalazła w Londynie brata i pod koniec lat czterdziestych, na kilka miesięcy, wyjechała z Polski. Była w Anglii, Szwajcarii i we Francji...
Tam ponownie spotkała i związała się na dobre z moim ojcem Arturem Sandauerem.
Z Paryża w 49 roku wrócili już razem, ale nie do Krakowa, a do Warszawy.
Zamieszkali w domu spółdzielni wydawniczej Czytelnik przy ul. Iwickiej.
Ja się urodziłem i tam spędziłem najmłodsze lata. A Wanda, na wiele lat pozostała w Krakowie. Pracowała jako urzędnik pomocy społecznej.
Gdy matka jechała do Krakowa, zatrzymywała się u niej. Wanda czasem przyjeżdżała do nas, do Warszawy.
Konflikty ojca ze środowiskiem, pokłosie walki z socrealizmem, spowodowały że rodzice w latach 60 tych mieli już na tyle dość domu Czytelnika, i że zdecydowali się wynieść z mieszkanie przy ul. Iwickiej.
Ponieważ mając już ponad 70 lat, Wanda nie powinna mieszkać sama, zdecydowaliśmy wszyscy, że powinna przenieść się do nas, do Warszawy.
Zamieszkaliśmy razem, na parterze domu przy ul. Karłowicza. Oddanie mieszkania w Krakowie, dawało prawo do dodatkowej powierzchni.
Wanda była z nami do końca.
Zmarła w wieku 90 lat i jest pochowana na cmentarzu żydowskim w Warszawie.
na zdjęciach:
1. jedyne, jakie zachowało się zdjęcie Wandy sprzed I Wojny Światowej, ma wtedy kilkanaście lat;
2. już na aryjskich papierach, jako Wanda Jakubowska - dokument z czasu okupacji;
3. portret Wandy z lat 70 tych
powrót
Fotografie, jako ilustracja wspomnień: Miejsca, które odwiedziłem, podróże, oraz ja niegdyś i z czasów współczesnych.